Majorka. Tym razem w góry - GR221


Czas wakacji nadszedł. Niektórzy właśnie planują inni już wypoczywają. Niezmiennie jednym z najpopularniejszych kierunków europejskich pozostaje Majorka, hiszpańska wyspa na Balearach. Przez większości zapewne kojarzona z plażami i morzem, przez niektórych ze wspaniałymi trasami rowerowymi, a są i tacy którzy odkryli jej trasy górskie. O tym dzisiaj. 

W ostatniej dekadzie Majorkę odwiedzałem średni co dwa lata, za każdym razem zastanawiając się nad wycieczką w góry Serra de Tramuntana. Serra de Traumuntana to pasmo górskie o długości 90 km i średniej szerokości 10 km. Góry te znajdują się na północnym krańcu wyspy i ciągną się od zachodniego krańca wyspy, po półwysep Formentor znajdujący się na północno-wschodnim krańcu Majorki. Najwyższym szczytem jest Puig Major o wysokości 1445 m n.p.m. 

Będąc tam w czerwcu tego roku pomyślałem sobie dość tego zastanawiania się, idziemy w góry.


No tak pomysł był ale dokąd pójść. Po przeszukaniu sieci doszedłem do wniosku, że najlepszym byłby fragment szlaku GR221. GR221 to szlak wiodący przez zachodnie wybrzeże wyspy, liczący 173 km i przecinający padmo Serra de Traumuntana od Port d’Andratx (na południu wyspy) do Pollença (na północy). Szlak wykorzystuje również stare brukowane ścieżki, które łączyły wioski i były wykorzystywane przez lokalnych mieszkańców. Cały szlak jest podzielony na 8 etapów, na końcu każdego znajduje się schronisko.

Internet donosił, że szlak ten jest dobrze oznakowany i przygotowany dla turystów. Pojechałem sprawdzić. Na punkt początkowy wycieczki wybrałem miejscowość Lluc (na 7 etapie szlaku GR221), gdzie znajduje się znane na wyspie i stanowiące jedną z jej atrakcji Sanktuarium Maryjne. Zatrzymaliśmy się na parkingu nieopodal Sanktuarium (pobyt za cały dzień 6 Euro). Przy wjeździe na parking znajduje się centrum informacyjne, w którym otrzymamy mapy z propozycjami ciekawych wycieczek, a także zasięgniemy informacji o trasach. Pytaliśmy, nie było opłat za wejście na szlak.

Jako punkt początkowy wybraliśmy miejscowość Lluc.

Przy wjeździe na parking znajduje się centrum informacji.

Wybraliśmy pętle Volta a la moleta de Binifaldo, 9 km trasy, do przejścia w około 3 h. Po opuszczeniu centrum informacji skręcamy w prawo i idziemy około 200 m. Tam mamy drogowskaz, możemy zacząć albo od szlaku GR221 po prawo (przejście drabinką) albo skręcić w lewo, przejść przez teren boiska szkolnego i wejść na szlak. Wybraliśmy ten kierunek. Idziemy częściowo górską trasą, częściowo asfaltową dróżką dojazdową. W pewnym momencie przechodzimy przez drogę przecinającą trasę. Wejście na GR221 ma miejsce za Cases de Binifaldo, tak gdzieś po 1 godzinie i 15 minutach. I właśnie ten szlak stanowił ciekawszy fragment trasy, typowo górski.

Sprawdziłem i potwierdzam, że szlak jest bardzo dobrze oznakowany, nie było kłopotów z odnalezieniem drogi. W jednym miejscu znaki kierowały inaczej niż wyznaczone obejście trasy, ze względu na prowadzone prace na szlaku. Ale bez kłopotu można się zorientować. Szlak również nie jest nadzwyczajnie trudny. Oczywiście należy zachować ostrożność, jednak nam udało się przejść całą trasę bez kłopotów, dodam, że w butach przeznaczonych do biegania (dzień był słoneczny, około 26 stopni, nie padało). Sporą część trasy idzie się pośród drzew, od czasu do czasu spotykając dzikie kozy. 

Szlak jest bardzo dobrze oznakowany.


Słupki kierują nas przez cały szlak GR221.

Na trasie co pewien czas przed nami wyrastają drabinki przerzucone nad ogrodzeniem. Należy przez nie przejść aby kontynuować nasz marsz. W innych miejscach są to furki, które należy za sobą zamknąć. Wyczytałem, że wynika to z tego, że w 90% trasy biegną przez tereny prywatne, jednak prawo wymaga aby umożliwić osobom uprawiającym turystkę pieszą możliwość przejścia. I wiecie co, dobrze to działa. Jedynie w jednym miejscu napotkaliśmy zamkniętą furtkę i nie było drabinki, ale zainspirowani wcześniejszymi spotkaniami z kozami, wspięliśmy się po murku i już byliśmy po drugiej stronie.

Drabinki i furtki napotykamy co pewien czas.




Cała trasa w sumie mi się podobała. Niezłe widoki na góry, zieleń, kozy, no i te drabinki stanowiące, przynajmniej dla mnie, pewną atrakcję. Podsumowując, bardzo fajny pomysł na jednodniową wycieczkę. 

Trasa jest zróżnicowana, widoki w każdym momencie wspaniałe.





Wracając do Lluc zajrzeliśmy jeszcze do Sanktuarium. Jeżeli przyjedziecie w niedzielę możecie załapać się na koncert chłopięcego chóru, podobno warto.    



Kilka przydatnych informacji:

Opis trasy i jej poszczególnych etapów (po hiszpańsku) znajdziecie tutaj.  

Przydatne informacje można znaleźć również na stronie https://www.gr221.info/

Koniecznie zabierzcie ze sobą wodę i krem z filtrem oraz nakrycie głowy. Przy 26 stopniach miejscami było na gorąco. Wygodne buty będą niezbędne.

Samochód można zostawić na parkingu obok Sanktuarium Maryjnym w Lluc.

Koniecznie wejdźcie do centrum informacji, zlokalizowanym przy parkingu  aby zapoznać się z trasami.



Komentarze

Popularne posty